Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka zapoznał się z pracami nad uprawą bezorkową jako rozwiązaniem problemu wiosennych podmoknięć w jego małej ojczyźnie. Umożliwia to zwiększenie powierzchni zasiewów i ostatecznie zebranie do 10% więcej plonów, informuje BELTA.
„Ten temat jest bardzo ważny dla regionu homelskiego. I nie mniej ważny dla obwodu mohylewskiego. Wiosną, zwłaszcza gdy kończy się sezon siewu, latasz nad krajem - wszędzie są plamy, plamy, plamy. To znaczy, że zasiali na takich terenach podmokłych i wszystko przepadło, nie kiełkuje. I cała Białoruś jest pokryta takimi plamami. Mamy takie gleby, taki klimat. To nie Ukraina, to nie Kubań. Czasami tracimy do 10% zbiorów - powiedział Prezydent. - Nie odsiewamy ich później, jak to było ustalone w tym roku. Zasiali, ja mówię: no cóż, trzeba tereny podmokłe uzdatnić, a potem coś zasiać. Teraz lecę, widzę - jak było na wiosnę, tak zostało podczas żniw. Rzadko które gospodarstwa pracują”.
Aleksander Łukaszenka wyjaśnił, że każdego roku gleba jest orana na głębokość 25-30 cm. „Nie schodzimy głębiej. Tworzy się twarda podeszwa, i wilgoć nie jest wchłaniana przez glebę. Naukowcy twierdzą, że konieczne jest zniszczenie tej podeszwy na głębokości poniżej 25-30 cm. Wtedy woda będzie tam spływać. Wynaleźli całą masę technik, aby to zrobić. Testują je od lat. Twierdzicie, że działa dobrze. Ale nie do końca w to wierzę, jak każdy wieśniak, dopóki nie poczuję tego własnymi rękami” - wyjaśnił białoruski lider.
W rezultacie zdecydowano się zobaczyć odpowiedni sprzęt w działaniu na polu prezydenckim.